iPhone 4 wystartował - w trzy dni po premierze sprzedano 1,7 milionów sztuk tego urządzenia. Ale już klika godzin po premierze portale informacyjne obwieściły sensacyjną informację - zasłaniając antenę, której część stanowi metalowa ramka aparatu, nie będziemy mogli prowadzić rozmów.

Tak się doskonale składało, że czytając te "wieści" stałem właśnie w kolejcepo iPhone'y 4 w Apple Store w Londynie. Przekazałem informację dalej - w kolejce informacja rozprzestrzeniła się w tempie błyskawicy. Nikt nie mógł uwierzyć, że ich ukochany aparat za 500 funtów gubi zasięg. I to prosto po wyjęciu z pudełka. Wszystkiemu była winna ta informacja podana na portalu Macrumors.com

TEST NR 1

Razem z grupą osób, uformowana na szybko "kolejkowa społeczność" wysłała nas więc na testy, by sprawdzić czy plotka jest prawdą. Nie było to trudne do stwierdzenia - w Apple Store na Regent Street w Londynie na "demo" stało około 16 iPhone'ów 4 gotowych do testów.

Każdy z nas po kolei sprawdzał każdy aparat dokładnie zasłaniając górną część telefonu, zwłaszcza ramki. W większości przypadków aparaty traciły jedną kreskę zasięgu, w kilku modelach - dwie kreski. I to wszystko - żaden z testowanych aparatów nie stracił całkowicie zasięgu. Dodam jeszcze, że różnica w utracie jednej lub dwóch kresek mogła już wynikać z kwestii położenia aparatu (jeden był bliżej okna wystawy, drugi dalej) i nie należy tego traktować jako jakiejś specjalnej wady jednego aparatu.

TEST NR 2

Na drugi dzień po premierze udałem się do drugiego Apple Store w Londynie. Ta sama sytuacja - około 16 iPhone'ów 4 do sprawdzenia - sprawdziłem kilka - aparaty traciły jedną kreskę, albo żadnej. W niektórych przypadkach musiałem mocno się namęczyć i przyciskać górną część aparatu, by uzyskać pożądany efekt - udało się "zbić" zasięg o jedną kreskę. Uff, co za osiągnięcie…

TEST NR 3

To już nie test z prawdziwego zdarzenia, a bardziej "sondaż". Zadzwoniłem do kilku znajomych, którzy tego samego dnia co ja, kupowali iPhone'4, czasem po kilka sztuk. Nikt z nich nie stwierdził problemów z zasięgiem. Nikt nie narzekał. Nikt nie oddał aparatu.

Chciałem napisać ten tekst, by czytelnicy mieli jakieś rozeznanie w temacie. Warto też dodać, że sprawdzałem aparaty przeznaczone na rynek EU - nie mam pojęcia jak wygląda sprawa z aparatami z simlockiem na sieć AT&T, które są sprzedawane w USA. Wiem natomiast, że w Amerykanach coraz bardziej rośnie frustracja związana z problemami z zasięgiem - odpowiedzialność za taką sytuację ponosi jednak operator, nie Apple. Warto zauważyć, że pretensje do Apple mają głownie Amerykanie i amerykańskie portale. W Europie na temat problemów z utratą zasięgu jest ciszej.

Problem jednak istnieje - pytanie, czy to zjawisko powszechne i czy winę ponosi tylko operator, pozostaje jednak wciąż otwarte.

UPDATE: Apple poinformowało właśnie, że wina "spadających kresek" to sprawa software'owa. Stosowny update iOS naprawiający problem pojawi się w ciągu kilku tygodni.

Rafał Pawłowski